„Medytacje na 31 dni” Wojciecha Kassa w „Gościu Niedzielnym”. O najnowszym tomie wierszy poety z Prania pisze Barbara Gruszka-Zych.
Teksty do pomilczenia
Wojciech Kass wie, że dzisiejszy świat dał się uwieść niedojrzałości, jak pisze – „urokowi wyrostka”. A jednak w tomie „Medytacje na 31 dni” wbrew modzie odważył się przyznać, że jest starym mistrzem.
Co innego może zrobić poeta przytłoczony dialogiem z wiecznie niedojrzałym interlokutorem, który na własne życzenie zatrzymał się w rozwoju? I zupełnie bezkarnie wzrusza ramionami, odpowiadając: „nie wiem”. A zapytany jak w medytacji 18: „dlaczego nie wiesz” nie waha się odburknąć: „– bo nie / dowiesz się / – nie / dlaczego / – dlatego”. Z jak wielu tak dziecinnie odpowiadających składa się nasz świat zdaje sobie sprawę tylko taki uważny obserwator jak Kass, podpatrujący „grzebiących w ajfonach jak w dziurze”. Samotnych, choć na niby połączonych w sieci z tysiącami innych, którym stary mistrz proponuje jako lekarstwo wiersz, a może lepiej, jak sam chce – medytację. Medytacja w jego wydaniu, ascetyczna, czasem ułożona ze szczątków słów, pod koniec tomu zamienia się w modlitwę, dlatego nie waham się nazwać tego zbioru modlitewnikiem. Potwierdza to, choćby przejmujący zapis 17, traktujący o śnie, w którym piszący przytula się do „sponiewieranego” ciała umęczonego Chrystusa. To, że tekst kończy się powstaniem obojgu „z martwego położenia” potwierdza, że tylko w przestrzeni duchowej mogą się toczyć istotne, zakończone znalezieniem sensu i harmonii rozmowy. Inspiracje do nich można znaleźć w tych cichych, pokornych, ale może dzięki tej językowej wstrzemięźliwości, sięgających do głębi, zapiskach Kassa. Autora, który wbrew egocentrycznym tendencjom każdego twórcy zwraca się do siebie i innych z bezcenną radą: „nie myśl / ile masz / do powiedzenia / ile masz /do pomilczenia / pomyśl” (medytacja 23). Służącego innym pomocą w tym, by „naprawić więź z okolicą, ludźmi, słowem” za pomocą wyrazistego wskazania: „wpierw jednak zapomnij o sobie, po prostu zapomnij.” (medytacja 17). Zapominanie o sobie nie stanowi domeny piszącego, który poprzez czynność jakiej się poświęca, przedłuża pamięć o tym, co zanotował. Ale podpowiedziane przez autora „Gwiazdy Głóg” nie koncentrowanie się na sobie wydaje się skutecznym sposobem na ocalenie tego, co pośród przemijania ostatecznie nie przemija – wiary, nadziei i miłości. A o to chyba chodzi takim jak Kass „pasterzom wiecznych krajobrazów”, „alchemikom kolorów i zapachów” „rozgrzewającym je do żywego”. Takie umiejętności posiada twórca „Medytacji na 31 dni”, nie pozwalający zapomnieć czytelnikowi, jaką moc ma pełne ognia słowo. Nazywam Kassa starym. Niech mi to wybaczy, bo przecież wiem, że dopóki tak będzie pisać pozostanie młody.
Barbara Gruszka-Zych
Wojciech Kass, Medytacje na 31 dni, Wydawnictwo Austeria, Warszawa, Budapeszt, Syrakuzy, 2024.
[„Gość Niedzielny” nr 36 z 8 września 2024 roku.]