W czerwcowych Nowych Książkach polecamy „gorący” tekst Adriany Szymańskiej Przepustka do nieba. Rzecz dotyczy tomu Medytacje na 31 dni Wojciecha Kassa opublikowanego w Wydawnictwie Austeria (2024).
Adriana Szymańska
Przepustka do nieba
Wojciech Kass, poeta niezwykle twórczy, świadomie wykorzystujący talent pisarski i potencjał wyobraźni, obdarował miłośników swoich wierszy kolejnym, poruszającym zbiorem, pod tytułem Medytacje na 31 dni. Te misteryjne przemyślenia są tak skonstruowane, zarówno w warstwie słownej jak i ponadsłownej, że należałoby je czytać nie przez 31, ale przez 365 dni, jak codzienną, całoroczną modlitwę. Jest w tych ponumerowanych urywkach – krótszych i dłuższych – tajemnicza magia wniebowstąpienia, co zdarza się niekiedy nam, śmiertelnym. Myśli drobne, osobiste, dotyczące spraw powszednich i uniwersalne, ulatujące na skrzydłach słów ku nieskończoności – to są wieloplanowe i wieloznaczne oferty tych medytacji. Stanowią one intelektualno-emocjonalne przesłanie, które można nazwać misterium, stworzonym przez człowieka nieobojętnego na rzeczywistość ziemską i pozaziemską. Misteryjny kształt tych medytacji trzeba przyjmować jak ponadczasowy wielogłos, emanację wszelkiego bożego istnienia, przeżywającego swój ziemski los w aurze zmieniających się warunków i odsłon toczącego się bytu.
Wyobrażam sobie teatralną realizację tego misterium, w którym aktorzy sięgaliby po różnorodne środki ekspresji, także pozasłowne, takie jak mimika, gest, ruch sceniczny. Oryginalność wyobraźni i wyczucie naszych duchowych predyspozycji czynią Kassa interpretatorem ludzkich możliwości począwszy od zwykłych sytuacji trwania tu i teraz po dosadne dotknięcia wielu wad i przewinień. Oto przykłady powszednich scen: „panie / boży ranek / się sroży // a oni grzebią / w ajfonach / jak palcem / w dziurze // i nadal panie / w niej są // a ja cieszę się / na stół już / stawiają / bożą wieczerz.” (10). I jeszcze: „nie mów / że nic nie masz // z resztek siwych włosów // mógłbyś / uwić gniazdko / makolągwie” (27). A przykłady na instruktywne pouczenia i krytyczne uwagi pod adresem naszej niedoskonałości są szczególnie mocne: „nie myśl / ile masz / do powiedzenia // ile masz / do przemilczenia / pomyśl // i pomilcz” (23). A także: „kimże jesteś / abyś planował? // w tym miejscu / stawiam byczy wał // dla twoich falang / nadętych. // kimże jesteś / abyś panował” (24).
Już pierwsza medytacja tego tomu wprowadza ton moralizatorski w pozytywnym sensie tego pojęcia, bo autor sam siebie tutaj wskazuje jako osobę godną nagany: „w przyrodzie / rutyna // w człowieku / wina // rutyna / słowa // wina / moja”. Więcej jest tego typu epigramatów i aforyzmów. Krótka forma licytuje się w tych urywkach z pewnymi archaizmami językowymi, stylizacją na dawne formy wyrazu. W ogóle język Kassa jest tak bogaty i w archaizmy, i w neologizmy, że czyta się ten zbiór na przemian z uśmiechem i wzruszeniem inwencją językową i mentalną głębią poety. Warto może przypomnieć, że urodził się on (1964) i wychował w Sopocie, miejscowości magicznej, jeśli chodzi o topografię i pejzażowe atrakcje, a od wielu lat mieszka i pracuje w leśniczówce Pranie, prowadząc tam muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Żyjąc na progu puszczy, nad pięknym jeziorem korzysta z pewnością z dobroczynnych wpływów tego miejsca.
Pamiętam jego zbiór wierszy, zatytułowany Prószenie i pranie (2002), a w nim intrygujący już tytułem liryk Mała metafizyka. Wiersze z tego zbioru działały na mnie krzepiąco, gdyż przypominały mi, jaką siłę można czerpać ze zwykłego porządku natury, z następstwa pór roku, obserwacji leśnej i łąkowej przyrody, z uczestnictwa w wielkiej tajemnicy przemiany życia w śmierć. A wspomniany wiersz mówi o złudzeniu bohatera, że droga, która prowadzi z leśniczówki do miasteczka „biegnie w dół”, podczas gdy droga powrotna „wznosi się w górę”. W sumie nie biegnie ona w dół, ani w górę „wszak jest nizinna”, co nie przekreśla jego małej metafizyki, święta bycia w drodze. Poznawcze priorytety Wojciecha Kassa często mają w podtekście ładunek świętości.
Przyznać trzeba, że ze zbioru na zbiór odkrycia poety stają się coraz to wnikliwsze i pełniejsze w odbiorze świata i egzystującego w nim najważniejszego stworzenia Boga. W Medytacjach traktuje on świat jak arenę wszelkiej realnej i metafizycznej gry z przeznaczeniem. Mówi w króciutkim urywku numer 9: „żadne życie / nie zna ostatniego słowa // skąd mógłby o nim / wiedzieć wiersz”. Metapoetyckie podejście do wierszy i ich twórców-poetów czyni z Wojciecha Kassa mistrza nie tylko w warstwie językowej, ale też w sferze mistycznych wzlotów istoty ludzkiej. Zwłaszcza jego „apokryf… najpiękniejszego // w życiu snu” wielbiący „splugawione ciało Chrystusa” zasługuje na stempel Światłości Wiekuistej. Staje się więc w moim przekonaniu przepustką do nieba. (Nowe Książki 6 / 2024)