Biblioteka Toposu: Wobec – eseje dla pięknie (i odważnie) myślących

Wobec. 21 esejów o zarazie Świata Mirosława Dzienia, składa się z dwóch części: O męczeństwie rozumu i zarazie Świata oraz O końcu Europy (dalsze eseje). Część pierwszą, wydaną w formie książkowej w roku 2021, a teraz przejrzaną i poprawioną, czytelnicy przyjęli z dużym zainteresowaniem, tom znalazł się w finale Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza; eseje z części drugiej kontynuują refleksję dotyczącą procesów liberalizacji kultury aż po jej całkowitą desakralizację i dehumanizację. Większość tekstów była drukowana na łamach dwumiesięcznika literackiego Topos, począwszy od numeru 4/2019; w książce znajdują się również teksty premierowe. Jaki więc jest ten nowy Dzień? Profetyczny i analityczny, naukowy i wizjonerski, wypowiadający się a to jako badacz kultury, a to jako publicysta, poeta czy (niemalże) prorok, zawsze zaś jako człowiek wiary i zawierzenia. Dogłębna wiedza o świecie i prawach nim rządzących łączy się w tych esejach z mocnym przekonaniem Autora, że opisywane czasy są areną ścierania się dobra ze złem, i że jest to walka na śmierć i życie; bo wprawdzie już od Objawienia żyjemy w czasach ostatecznych, ale współczesność wydaje się wyjątkowo mroczna i niepewna. Eseje Mirosława Dzienia są przejmującym świadectwem katolickiego humanisty i intelektualisty, który w obliczu pandemii ogłasza koniec postmodernizmu, a obserwując nasilenie różnorodnych działań deprecjonujących wielowiekową europejską aksjologię – także koniec Europy, przynajmniej takiej, jaką znamy. | Krzysztof Kuczkowski, Redaktor naczelny „Toposu”   Fragment: Zanim nastąpi koniec, ten definitywny, będzie jeszcze kilka innych końców. Zaraza ma to do siebie, że zawsze jest zwiastunem końca, znakiem jakiegoś wyczerpania. Zmiana, jaką przynosi, jeśli ma okazać się znacząca, musi dokonać się w samym sercu Świata. Musi wstrząsnąć zastanym porządkiem, przejść jak huragan i powywracać domy wartości, zniszczyć spokój sumień, wzniecić ogień, co zapłonie na placach Miast i wzbudzi nieokiełznaną radość gawiedzi. Zaraza domaga się spektaklu i w tym ostatnim przegląda się jak w lustrze, odnajdując swoją niepohamowaną rządzę zmiany. Czas covidu to nie tylko zarażenia, paraliż gospodarki, służby zdrowia i wzrost globalnego strachu. Okres pandemii to okres nowego rozdania. Czas globalnego wrzenia, gdy do głosu dochodzą obrazoburcy, których jedynym celem jest zburzenie obowiązującego porządku wartości. I właśnie z czymś takim mamy do czynienia obecnie. 24 czerwca 2021 roku przejdzie do historii jako dzień końca Europy. Dodajmy: końca Europy, w której jeszcze tliły się ostatnie ogniki chrześcijańskich wartości, gdzie jeszcze szczycono się humanizmem stającym w obronie nasciturusa. Na naszych oczach umiera humanizm dziedziczony z pokolenia na pokolenie od setek lat przez wyznawców Jezusa z Nazaretu. Ostatnia cienka nić, łącząca współczesność z chrześcijańskim idiomem miłości do człowieka ponad (i mimo) wszystko, zostaje zerwana. Tego dnia – 24 czerwca 2021 roku – Parlament Europejski przegłosowuje rezolucję stwierdzającą, iż „legalny i bezpieczny dostęp do aborcji, nowoczesnej antykoncepcji, leczenia bezpłodności i opieki położniczej są prawami człowieka, których nie można naruszać”. Jednym słowem: ludzie mogą zabijać innych ludzi, tych nienarodzonych, w imię „praw człowieka”, czytaj: ich własnych praw. Takie zdanie może wypowiedzieć jedynie ktoś, kto albo jest całkowicie zaślepiony, albo utracił zdolność właściwej oceny sytuacji. Rezolucja Parlamentu Europejskiego jest, moim zdaniem, niczym innym, jak usankcjonowaniem zabijania jednych ludzi przez innych ludzi w imię prawa do „bycia człowiekiem”. W imię mojego człowieczeństwa mogę zabić inne człowieczeństwo – i jeszcze na dodatek z tego prawa czynię „normę, której nie można naruszać”. Tego rodzaju norma jest nie tylko antychrześcijańska, ale antyludzka. Stawiająca moje prawo do zabicia drugiego człowieka ponad prawo innego człowieka do życia. Jest to wobec tego nie tylko prawo wykluczające, ale w najgłębszym swoim rdzeniu nie-ludzkie, antyludzkie. Skoro prawem człowieka jest zadawanie śmierci innemu człowiekowi (i to bezbronnemu!), to co może powstrzymać innych ludzi od zadania śmierci mnie samemu? Rezolucja Parlamentu Europejskiego jest niczym innym, jak wyrazem regresu człowieczeństwa jako wartości nadrzędnej wobec jakiegokolwiek prawa stanowionego. (z: O końcu Europy. Trzynasty esej o zarazie Świata)   O Autorze: MIROSŁAW DZIEŃ (ur. 1965) – poeta, eseista, krytyk literacki, profesor Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Absolwent filozofii i teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W latach 1988–1990 stypendysta Internationale Akademie für Philosophie w Liechtensteinie. Doktor habilitowany nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Kierownik Katedry Nauk Ekonomicznych i Społecznych Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej (2014–2019). Od 2018 roku członek Rady Programowej Nowego Napisu. Opublikował zbiory wierszy: Trzy zdania z Lacana (1991), Jeżeli dobro (1992), Koła wewnętrznych kół (1997), Cierpliwość (1998), Światło w szklance wody (2008), Linia (2013), Axis Mundi (2014), Gościna. Wiersze i kantyczki (2016), Thambos (2019), Ptaki, ptaszki (2020), a także rozprawy naukowe i szkice: Człowiek w perspektywie eschatologicznej w poezji Czesława Miłosza i Tadeusza Różewicza. Studium analityczno-interpretacyjne, t. 1–2 (2010), Motywy eschatologiczne w poezji Zbigniewa Herberta, Studium analityczno-interpretacyjne, t. 1–2 (2014), Liryka i aksjologia. Rozmowy o poezji i sztuce polskiej przełomu XX i XXI wieku (wspólnie z Markiem Bernackim; 2018), O męczeństwie rozumu i zarazie świata (2021) i in.   Zamów>> https://sklep.instytutksiazki.pl/produkt/miroslaw-dzien-wobce-21-esejow-o-zarazie-swiata/

Krzysztof Karasek, Kobieta przydeptująca głowę węża

Stanęłam na głowie węża, gdy nagle rozczepił się w dwa strumyki szemrzące pieśń drogi, które sycząc wyrwały się spod moich stóp; dwa jadowite gady, z których jeden prowadził w grząskie bagno rozumu, drugi na pustynię obłędu. Wahałam się czy zdecydować się na ukąszenie heglowskie czy orfickie. 21.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, Z objawień orfickich

Nie wiedząc o tym zstąpiłem do podziemi. Było jak nadziemie, tylko światło było inne. Zstępujące. „Czas nam nie daje laurowego wieńca”, powiedział ktoś, podobny do Spinozy. „Człowiek-drzewo obsypuje się białymi liśćmi”, powiedział ktoś inny, kto przypominał tęczę. Nie przypuszczałem, że to tak szybko się stanie, myślałem. Ledwie pogrzebałem swoich mistrzów a sam muszę być mistrzem. Było tam dwoje drzwi. Wahały się tak i z powrotem, jakby zawieszone na sprężynie. Dwoje drzwi, które ani otwierały się, ani zamykały. Po co więc drzwi, powinienem pomyśleć? Może do wietrzenia korytarzy piekieł, jak w kopalni? Ale nie pomyślałem. Cienie niepocieszonego dziedzictwa światła przesuwały się obok mnie, jakby otulone grubą warstwą mgły. Ale te drzwi, te drzwi, zamykały się na wieki. 20.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, Przypis do „Traktatu poetyckiego”

Znał kto kiedy poetę trzeźwego? Nie uczyni taki nic dobrego. Jan Kochanowski Pieśni I, XX „Nie istnieje życie za krótkie, ani życie za długie, każdy poeta umiera w samą porę – powiadał Bieńkowski – Baczyński, ten stylizator Słowackiego, gdyby dożył do dziś byłby wodolejem o dorobku trzy tysiące stron takich samych wierszy.” Być rozlewny, to znaczy upijać się sobą, to dobre dla rosyjskiego poety, w Polsce pije się wódkę lub pisze się wiersze, w Rosji wiersze i wódka to prawie to samo: czyta się aby upić, pisze aby zapić. Dlatego Baczyński czy Tuwim byliby najlepsi gdyby pisali w języku sąsiadów. Miłosz, ten dobrze urządził, choć umarł trzydzieści lat temu pisze ciągle jeszcze, nikt z liczących się europejskich poetów nie był tak rozmowny, nawet Leśmian nie zostawił więcej niż trzy setki wierszy. Bez wątpienia poetą nowym, apokaliptycznym, był Gajcy, choć nigdy nie będzie tak popularny jak Baczyński, najwznioślejszy z heroldów ciemnego widzenia. Wizyjność, gęstość metafory, kondensacja zarówno w samym wierszu, jak i w całym dziele, stawiają go ponad językiem epoki. Zostawił setkę wierszy, jak Rimbaud, z nich się wypala chwila nasza. Czerpać będziemy jeszcze długie lata. Bieńkowski przeszedł wszystkich w ambicji poznania tego, co niepoznawalne: nieskończoności. „Największą tragedią człowieka – powiadał – jest to, że nie można umrzeć do końca.” Lecz co jest tym, co zostaje po końcu? „Poeci dzielą się na tych – powiadał Sandauer – co się zapili i co się zabili”, co w gruncie rzeczy wychodzi na to samo. Nie czytał Kochanowskiego ten liberał co zawsze wiedział gdzie są konfitury, więc nie znał owego dystychu mistrza Jana, który był niezłym partnerem do dzbana. Co do mnie nie dam się wyłowić z rzeki, jak topielec, sam jest rzeką więc jakże mógłbym łowić sam w sobie? Nie powieszą mnie na przydrożnym drzewie, zresztą droga jest sznurem co powiesił drzewo. Nie zostanę zastrzelony jak przepiórka w locie, nie uciekałem przed sobą, jakże miałbym uciekać przed innym. Zresztą kula, co została wystrzelona z lędźwi mojego ojca jest tą samą, w której zgasnę: kulą słońca, kulą ziemi. Turlamy się nawzajem, osamotnieni, na przedprożu planety, która prześniła pieśń. 13.03.2003   [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, List do Hamleta

Nie chodzi tu ani o ciebie, ani o mnie, Hamlecie, tym bardziej o mojej ucieczki. Miłości były płaskie, nienawiści poniżały nas. Lepiej już wybrał ten łajdak, Poloniusz. Stał się szczurem, którego futerko przyozdabia teraz wiersze niejakiego Czycza. Melancholia? Dziś prawie każdy kretyn choruje na depresję. A jednak mimo że to to samo, wystarczy zmienić nazwy, odwrócić emblematy, przemalować szyldy, aby cały ten flirt z transcendentem stał się pestką, a rękawiczka nie chroniła już skóry (to skóra chroni rękawiczkę). Nie korzystaliśmy z tego samego światła ani tych samych światów choć źródło było to samo. Poruszaliśmy się po omacku jakby negując zmysły, i w końcu dopięliśmy tego, że zapadła ciemność. Tylko my ją widzieliśmy, biała ciemność dniowa. Nie, nie chodzi tu o ciebie ani o mnie. Kiedy różnica zaciera się, rzeczy przypominają nam o swoim istnieniu bólem kręgosłupa, krawędzią stołu. Łóżko, nóż, były słowami tego języka, który odtwarzał ranę. Wystarczyło cofnąć się o krok żeby została krwawiąca, ale nas coś pchało w sam środek bólu. To, co najważniejsze, nastąpiło potem, niezmierna wiara i bezrozumny rozum zawarły rozejm, rentierzy cesarstwa i grabarze republiki znowu wyszli na swoje i już nie mogło być mowy o przyczynie skutku. Czas chłonął nas, zawieszał swoje oktawy jak harfy na drzewach. I jak w finale symfonii zastygły wszystkie instrumenty w milczącym tutti. Nadeszła więc godzina zawieszenia pojęć, co dobre a co złe zdawało się tylko, to co twarde stawało się miękkie, noż był z gliny a wrona ze stali, krzywda i pretensja straciły ze sobą związek, krzywe stało się proste, a koło wozu wyznaczyło ścieżkę po której pełzły stopy wilkołaka. Reszta była drwiną, nie milczeniem. Więc przyszła godzina, aby nas pogodzić, nie trzeba było do tego koncepcji zaświatów, broń została nabita, ciała wystrzelone, krew stawała się plamą na płótnie jakiegoś Delacroix, fotograf kpił sztucznym okiem z rzeczy, które domagały się sekcji, maszyna do szycia na operacyjnym stole. W środku coś jednak trzeszczało, jakieś odbicie wiatru przetrwało w żyłach, i zamieszkiwało teraz ciszę lasu. Płonęły równiny twarzy, i herby miast odwracały tarcze, ukazując rewers pełen dzikiej skruchy. Ewangelie, dialektyka, szamanizm, ortografia i ortopedia rzygały od swądu duchowości, tego iperytu poezji, która prowadziła do nikąd. Ty to rozumiałeś, dziecko przyniesione przez starca, dziecko wplecione w starca, starca wyplecionego z drzewa: skóra twardnieje, pęka, ściekają po niej deszcze, i rzeka raz jeszcze żłobi koryto a czapla buduje gniazdo w jej zakolu. Nie, nie mylisz się Hamlecie, trzeba raz jeszcze wymyślić poezję, bo nauka zawiodła nas a wiedza się jeszcze nie narodziła. Ja, wyrostek z Charleville to ci powiadam, dopiero ją tworzymy. Bezużyteczną i piękną jak zarys świtu za oknem, jak światło na nożu, który za chwilę odbierze komuś życie. Więc na dziś, spokój uproszczenia (niepokój to też uproszczenie0, wszystko skomplikowało się bez nas, poza nami, miłość żąda już tylko zdrady, nadzieja naiwności graczy. Szuka jej w samym zaprzeczeniu winy, bo ona już umarła w sercach kobiet, które są workami do napełniania płodem, ruch jest w bezruchu i w bezruchu jest wola, która napędza się jak młyńskie koło, wplatając w szprychy ciało niegdysiejszego młodzieńca. Ciało łamane kołem, koło łamane ciałem, Storturowany czas. Złorzecząca przestrzeń. oto co wzywa nas, co nas wyzywa, co stwarza wyzwanie. Idziemy więc za jego głosem rycerze bladego oblicza, rycerze krwawiącego kielicha wśród śniegów północy, na spotkanie bezczasu, którego rytm miesza nasze obolałe serce. „Ratuj się kto może!” lub: „Odwagi!” – śpiewam to sam sobie, samemu sobie śpiewam, który by wymusić ruch, zapomnieć o bezsile Boga zapełniam przestrzeń stawiając po drodze bożki. Gra skończona. Rozdane karty. A to co milczeniem, stanie się jutro znowu możliwością. Możliwością niemożliwego świata. 11.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, Traktat o przejrzystości

W dzieciństwie wierzyłem, że to nie my poruszamy się, ale horyzont. Działo się tak, dopokąd nie dotarłem do morza i tam, znieruchomiały, ujrzałem przesuwające się statki i obłoki. Było to jak w kinie, na kolorowym filmie, który nie został jeszcze wynaleziony, i który w podziwie dla samego siebie utracił barwy; wtedy właśnie spostrzegłem moją pomyłkę. I odtąd już wiem, że poruszone i znieruchomiałe jest tym samym. I że gdziekolwiek bym się nie udał język chaosu i mowa przestrzeni określają moje granice. Jedni wolą chodzić po wodzie lub zjadać życie łyżeczką, inni latać i nazywać się ptakami lecz kula jest ta sama. Nikt nie może skruszyć jej szklanej kopuły głową, ani mową. 5.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, Na czubku brzozy

Rzecz w tym, by wspiąć się na czubek brzozy i zobaczyć głowę Pana unoszącą się nad morzem innych głów, nie głowę, choćby czubek głowy. Albo uklęknąć jak najniżej, aby zobaczyć choć podeszwy sandałów kiedy tamtędy przechodzi. Kiedy byłem mały wspinałem się na brzozę, teraz klęczę, ale Pan od dawna tędy nie przechodził. Trwam więc w tej pozycji – rozdarty, ni to obłok, ni to proch. 4.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Krzysztof Karasek, Wspomnienie z roku 1970

Jak kurczaki na wiosnę wysypują się młodzi poeci z kurnika oślepieni światłem jakiejś gwiazdy, Wenus, która pozbawia rozumu (o ile przedtem był), lub Marsa, który przy wtórze fanfar i jęków układa dramat. Na końcu Tanatos, syn Merkurego i pleśni zamyka sklepik z farbami, zawiesza na drzwiach tabliczkę „Zamknięte” i wychodzi. Krótko świeciła gwiazd nad Akropolem tego roku. Ledwie rozkwitła już musiała zgasnąć, a z nią cesarstwo Bizancjum i królestwo Danii. 4.02.2003 [Dziennik rozbitka II, Sopot 2004, T. 19]

Anna Danuta Pitra, Córka 2.4

Córka 2.4 Znam cię głównie z fotografii, na których prowadzę cię za rękę. Jesteśmy tylko cieniami, a wszyscy są nagle tak bardzo realni i mądrzy. Rzucam ci okruszki tak, byś nie widziała, że prowadzą z powrotem do ciebie.

We use cookies to personalise content and ads, to provide social media features and to analyse our traffic. We also share information about your use of our site with our social media, advertising and analytics partners. View more
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Polityka prywatności

Instytut Książki dba o poszanowanie prywatności osób korzystających z jego serwisów w domenie www.topos.com.pl. Dane, które zbieramy, są wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.

Jakie dane o Tobie zbieramy?

Dane zbierane automatycznie:
Gdy odwiedzasz naszą stronę internetową automatycznie zbierane są dane dotyczące Twojej wizyty, np. Twój adres IP, nazwa domeny, typ przeglądarki, typ systemu operacyjnego, miejscowość, w której mieszkasz, itp.

Dane zbierane, gdy kontaktujesz się z nami:
Gdy kontaktujesz się z nami za pomocą telefonu lub poczty e-mail, przekazujesz nam swoje dane osobowe, np. imię, nazwisko, adres e-mail, itp. Wszystkie dane zbieramy tylko i wyłącznie w celach kontaktowych. Nie przekazujemy ich stronom trzecim i nie przechowujemy dłużej niż to konieczne.

W jaki sposób wykorzystujemy Twoje dane?

W żadnym wypadku nie będziemy sprzedawali danych zebranych o Tobie podmiotom trzecim.
Dane zbierane automatycznie mogą być użyte do analizy zachowania użytkowników na naszej stronie internetowej, zbierania danych demograficznych o naszych użytkownikach lub do personalizacji zawartości naszych stron internetowych. Dane te są zbierane automatycznie.

Dane zbierane w trakcie korespondencji pomiędzy Tobą a naszym serwisem będą wykorzystane wyłącznie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie.

W przypadku kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Twoje dane mogą zostać udostępnione pracownikom Biura GIODO zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.

Wykorzystanie ciasteczek („cookies”)

Nasza strona internetowa wykorzystuje ciasteczka, które służą m.in. identyfikacji Twojej przeglądarki podczas korzystania z naszej witryny, abyśmy wiedzieli, jaką stronę Ci wyświetlić. Ciasteczka pomagają nam dostosować naszą ofertę do odpowiednich odbiorców i sprawdzić skuteczność docierania publikowanych informacji do określonej grupy użytkowników. Ciasteczka nie zawierają żadnych danych osobowych.

Większość używanych przeglądarek, zarówno na komputerach, jak i smartfonach czy innych urządzeniach, domyślnie akceptuje pliki „cookies”. Gdy zechcesz zmienić domyślne ustawienia, możesz to zrobić w przeglądarce. W przypadku problemów z ustawieniem zmian należy skorzystać z opcji „Pomoc” w menu używanej przeglądarki.

Wiele plików „cookies” pozwala na wygodniejsze i efektywniejsze korzystanie z serwisu. Wyłączenie ich może spowodować nieprawidłowe wyświetlanie się treści serwisu w przeglądarce.

Zmiany naszej Polityki prywatności

Zastrzegamy sobie prawo do zmiany niniejszej Polityki prywatności poprzez opublikowanie nowej Polityki prywatności na tej stronie.
W razie pytań dotyczących ochrony prywatności prosimy o kontakt, nasze dane kontaktowe podane są na stronie internetowej.

W zakresie nieuregulowanym niniejszą Polityką prywatności obowiązują przepisy z zakresu ochrony danych osobowych RODO.

Save settings
Cookies settings
Skip to content