WOJCIECH KASS, NOTES (55)

1.01.2014
Największe. Najwyższe. Najdłuższe. Najszybsze. Najlepsze.
Największa scena. Największy ekran. Największe widowisko. Największy lotniskowiec. Największy hamburger. Największy zjazd motocyklistów. Największy stadion. Największy pomnik. Największy pokaz broni. Największe wydobycie. Największa strata. Największa platforma. Największy kapelusz. Największy bałwan. Największy wytrysk.
Najwyższy budynek. Najwyższy wskaźnik. Najwyższy budżet. Najwyższa konsumpcja. Najwyższa oglądalność. Najwyższy człowiek. Najwyższy obrót. Najwyższy zysk. Najwyższa suma. Najwyższe bezrobocie. Najwyższy karzeł. Najwyższy czas.
Najdłuższy pokaz sztucznych ogni. Najdłuższa kanapka. Najdłuższy długopis. Najdłuższy film. Najdłuższy mur. Najdłuższe czytanie. Najdłuższe włosy. Najdłuższy wypas owiec. Najdłuższe splunięcie. Najdłuższe przemówienie. Najdłuższa recesja. Najdłuższy fiut. Najdłuższy orgazm.
Najszybszy samochód. Najszybszy kelner. Najszybszy mikser. Najszybsza koparka. Najszybszy Japończyk. Najszybszy zjadacz pomarańczy. Najszybszy maturzysta. Najszybszy seks. Najszybsza rzeź. Najszybszy pościg. Najszybsza gonitwa. Najszybsza wegetacja. Najszybszy rozkład.
Najlepszy wybieg. Najlepszy kochanek. Najlepsze biodra. Najlepsze centrum. Najlepsze lody. Najlepszy start. Najlepszy polityk. Najlepszy hotel. Najlepsza szkoła. Najlepszy paralizator. Najlepszy wibrator. Najlepsza willa. Najlepsze ciuchy. Najlepsza fryzura. Najlepsza burdelmama. Najlepszy produkt. Najlepsza promocja. Najlepszy menadżer. Najlepszy przecier. Najlepszy komik. Najlepszy smak. Najlepsze super. Najlepsze fajnie. Najlepsze mega. Najlepszy hit.

2.01
W dzieciństwie stworzyłem prywatną mitologię nazw dni tygodnia. Poszczególne dni kojarzyłem z jasnymi lub ciemnymi autami – dryndami, lub jasnymi albo ciemnymi pociągami. Z czasem te magiczne wyobrażenia się zatarły i częściowo przeniosłem je na nazwy miesięcy. Styczeń to była biała płaszczyzna, na której gubił się zdezorientowany i usiłujący znaleźć kierunek czarny punkt. Moja siostra twierdziła, że styczeń „ciągnie się”. Właśnie, im bardziej się ciągnął, tym mój punkcik ulegał coraz większej panice i rozedrganiu.

3.01
Znów wyjazd do Sopotu, tym razem w sprawach i sprawunkach związanych z moją matką i niewielkim mieszkaniem w kamienicy z początku ubiegłego wieku przy ul. Chrobrego, które nabyliśmy za pieniądze uzyskane ze sprzedaży Jagienkowego M2 na osiedlu Grunwald w Poznaniu. Do mamy codziennie przychodzi opiekunka z sopockiego PCK, ale czas, który jej poświęca, jest zbyt krótki, niewystarczający. Dlatego mam nadzieję, że rozmowa z opiekunką, która się zaanonsowała, przyniesie ten rezultat, że liczba godzin przeznaczonych na opiekę znacznie się zwiększy.
Jeszcze malowanie naszego wynajmowanego mieszkania. Ponieważ zwalania je poprzedni lokator, znów trzeba je odświeżyć pod nową wynajmującą, a będzie nią artystka malarka. J. jest już z nią po słowie. Mieszkanie jej odpowiada z dwóch powodów: ze względu na położenie i dlatego, że duży, jedyny zresztą, pokój zajmuje część ryzalitu, stąd jego trzy duże okna wychodzą na trzy strony miasta, a – co najważniejsze – wpuszczają wiele światła. Poza tym z części ulicy, przy której znajduje się posesja, dojrzeć można fragment zatoki, urywek morskiego pasa.
Farby i niezbędne przyrządy zabiorę z Prania, mieszkanie wymaluje L. Sz. z kolegą. W ten sposób odpracuje dług.
Choroba matki zaczyna nas dzielić, ten rów jest coraz większy. Czy zdołam zabezpieczyć jej życie w Sopocie? Bywa, że złorzeczę, wściekam się, a z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że moja szamotanina na nic. Muszę krzyż mojej matki wziąć na siebie, ona jest moim symbolicznym Jezusem Chrystusem, a więc sprawdzianem synostwa, więcej – człowieczeństwa. Powtarzam to sobie codziennie i na jakiś czas się uspokajam. J. mówi, że sprawa matki całkowicie opanowała moją głowę, zaleca dystans, cierpliwość, rozwagę, a przy tym sama jest rozedrgana, nie dosypia. Każdy telefon, który dzwoni w Praniu, może być telefonem przynoszącym złe wieści.
Zadziwia mnie Bruś (Bruno), jego opanowanie i frapująca jak na trzynastolatka mądrość. Skąd się ona u niego bierze? Przyjmuje babcię taką, jaka jest, nawet lubi do babki jeździć, spać z nią w jednym pokoju, gadać o byle czym i wygłupiać się jak z rówieśnicą. Z zawstydzającym mnie spokojem jak piorunochron przyjmuje na siebie gwałtowne wyładowania jej choroby i skutecznie je strząsa w głąb ziemi.

4.01
Senat Uniwersytetu Białostockiego podjął uchwałę o likwidacji wydziału filozoficznego. Za jego przykładem podążają kolejne senaty zacnych i renomowanych uczelni. Pojawiają się również głosy, że pod pręgierze identycznych ustaw mogą się dostać wydziały filologii polskiej.
Zatrważa mnie indolencja intelektualistów i humanistów oraz krótkowzroczność polityków. Dokąd byśmy dotarli, likwidując naukę o języku ojczystym, polskiej literaturze, z którą zrósł się kręgosłup kultury naszego narodu, polskiego projektu cywilizacyjnego. Myślicie, że go w niej nie ma? To nic nie wiecie. On wyraża się przede wszystkim w języku i ideach, bo przecież nie w ekonomii, produkcji ani konsumpcji. Jeśli ten język zatraci się w morzu globalnej gadaniny oraz prostackiej angielszczyzny, która rękami literackich wyrobników wtapia się w złoża polszczyzny i rozmywa ją, schładza, schamia, doprowadza do skarlenia. A zatem jeśli my sami odstąpimy od obowiązków wobec języka, zapomnimy, czemu i komu on służy, i po co właściwie jest, to sami zdegradujemy się do podrzędnej masy roboczej osłów objuczonych towarem trzeciego sortu, ładunkiem niby-wartości, pracujących na rzecz neomarksistowskiej Europy, jej korporacji, kartelów oraz urzędniczej klasy, która do żywego zaczyna przypominać lokatorów kafkowskiego Zamku. Nie ma żadnych wątpliwości, że Polska jest częścią gigantycznego projektu wykorzenienia Europejczyka z modelu tożsamości narodowej, a Europę – jeśli nie zmieni kierunku zmian – czeka wydziedziczenie z religii i kultury, dającej jej duchową siłę od ponad tysiąca lat.

7.01
Robocze spotkanie w Piszu, dotyczące XI ogólnopolskiego festiwalu „Pisz i Śpiewaj Poezję” z Markiem Piotrowskim i Agnieszką Tańculą. Znowu zacznie się huragan telefonów, sms-ów, maili, komedia pomyłek oraz festyn nieporozumień.

8.01
Mija dzień i noc, a ja właściwie dopinam już program festiwalu. Jeszcze kilka cegiełek, deczko spoiwa i na piątek architektura wydarzenia, co prawda na papierze, powinna być gotowa. Iście rekordowe tempo, ale czy nie ono pozwala mi na chwilkę zapomnieć o maminej chorobie i jej reperkusjach? Jest jeszcze inny sposób na jej zagłuszenie, otóż mógłbym stanąć przed lustrem i wykonać kilka grymasów i min, w które bogaty jest błazeński katalog, lub kilka metafizycznych, tych z repertuaru Witkacego, obśmiewając w ten sposób i wykpiwając własne tchórzostwo oraz małość ducha.
Modlitwa.

[Dalszy ciąg w numerze.]

Powrót do numeru

We use cookies to personalise content and ads, to provide social media features and to analyse our traffic. We also share information about your use of our site with our social media, advertising and analytics partners. View more
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Polityka prywatności

Instytut Książki dba o poszanowanie prywatności osób korzystających z jego serwisów w domenie www.topos.com.pl. Dane, które zbieramy, są wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.

Jakie dane o Tobie zbieramy?

Dane zbierane automatycznie:
Gdy odwiedzasz naszą stronę internetową automatycznie zbierane są dane dotyczące Twojej wizyty, np. Twój adres IP, nazwa domeny, typ przeglądarki, typ systemu operacyjnego, miejscowość, w której mieszkasz, itp.

Dane zbierane, gdy kontaktujesz się z nami:
Gdy kontaktujesz się z nami za pomocą telefonu lub poczty e-mail, przekazujesz nam swoje dane osobowe, np. imię, nazwisko, adres e-mail, itp. Wszystkie dane zbieramy tylko i wyłącznie w celach kontaktowych. Nie przekazujemy ich stronom trzecim i nie przechowujemy dłużej niż to konieczne.

W jaki sposób wykorzystujemy Twoje dane?

W żadnym wypadku nie będziemy sprzedawali danych zebranych o Tobie podmiotom trzecim.
Dane zbierane automatycznie mogą być użyte do analizy zachowania użytkowników na naszej stronie internetowej, zbierania danych demograficznych o naszych użytkownikach lub do personalizacji zawartości naszych stron internetowych. Dane te są zbierane automatycznie.

Dane zbierane w trakcie korespondencji pomiędzy Tobą a naszym serwisem będą wykorzystane wyłącznie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie.

W przypadku kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Twoje dane mogą zostać udostępnione pracownikom Biura GIODO zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.

Wykorzystanie ciasteczek („cookies”)

Nasza strona internetowa wykorzystuje ciasteczka, które służą m.in. identyfikacji Twojej przeglądarki podczas korzystania z naszej witryny, abyśmy wiedzieli, jaką stronę Ci wyświetlić. Ciasteczka pomagają nam dostosować naszą ofertę do odpowiednich odbiorców i sprawdzić skuteczność docierania publikowanych informacji do określonej grupy użytkowników. Ciasteczka nie zawierają żadnych danych osobowych.

Większość używanych przeglądarek, zarówno na komputerach, jak i smartfonach czy innych urządzeniach, domyślnie akceptuje pliki „cookies”. Gdy zechcesz zmienić domyślne ustawienia, możesz to zrobić w przeglądarce. W przypadku problemów z ustawieniem zmian należy skorzystać z opcji „Pomoc” w menu używanej przeglądarki.

Wiele plików „cookies” pozwala na wygodniejsze i efektywniejsze korzystanie z serwisu. Wyłączenie ich może spowodować nieprawidłowe wyświetlanie się treści serwisu w przeglądarce.

Zmiany naszej Polityki prywatności

Zastrzegamy sobie prawo do zmiany niniejszej Polityki prywatności poprzez opublikowanie nowej Polityki prywatności na tej stronie.
W razie pytań dotyczących ochrony prywatności prosimy o kontakt, nasze dane kontaktowe podane są na stronie internetowej.

W zakresie nieuregulowanym niniejszą Polityką prywatności obowiązują przepisy z zakresu ochrony danych osobowych RODO.

Save settings
Cookies settings
Skip to content