Jaka jest Rosja, każdy już widzi i wie. Jeśli miał co do niej złudzenia, to je właśnie stracił, jeśli miał nadzieje, że można ją traktować jako kraj przewidywalny i cywilizujący się, który chce być tym, co dotąd głosił wszem i wobec, to nadzieje te musi właśnie porzucić. Rosja nie jest już dla świata żadną zagadką lub tajemnicą, co sami Rosjanie chętnie dotąd głosili, potwierdza nie po raz pierwszy, że jest państwem zbrodniczym, gotowym do napaści i mordowania mieszkańców sąsiednich krajów, co Rosja pokazywała niejednokrotnie w minionym stuleciu, i to nie tylko za sprawą dyktatorskiej władzy, ale i przy poparciu dużej części, jeśli nie większości, rosyjskiego społeczeństwa. A też, co jest nie mniej ważne, przy użyciu systemu gigantycznego kłamstwa, fałszu, dezinformacji, które pokrywały tę przemoc i na których opiera się, jak to dziś najostrzej widać, całe życie rosyjskie. Brutalny najazd wojenny na sąsiedni kraj to jedna jego strona, ale druga to przewrotna propaganda wojny jako walki o pokój, wyzwolenie i sprawiedliwość, cała machina dezinformacji, ustanawiająca nową rosyjską rzeczywistość, objaśniająca, motywująca i usprawiedliwiająca dokonywane podboje i zbrodnie. To w sumie zaklęty krąg przeklętych problemów Rosji, powracający co jakiś czas przynajmniej od dwóch stuleci, gdy Rosja uznała się za imperium, które ma wpływać na losy świata.
Gdzie Rzym, gdzie Krym…
Rosja nie jest żadnym Trzecim Rzymem, jak sobie wyobrażano na początku jej potęgi, mityczną kontynuacją i zwieńczeniem prawdziwej Europy, ochroną prawosławnej i chrześcijańskiej tradycji, zagrożonej zarówno przez Zachód jak i Wschód, a przechowanej w Moskwie po Rzymie i Konstantynopolu, lecz odwrotnie, jest raczej tym barbarzyńskim najeźdźcą, który chrześcijański Rzym pogrążył, lub też jak pierwszy Rzym, który chrześcijaństwo zwalczał. Nie jest też komunistycznym czy socjalistycznym millenium, co głoszono do niedawna, spełnieniem utopii szczęśliwości ludzkiej, lecz pozostaje realnością największego, bo zwycięskiego w konkurencji po II wojnie światowej, systemu totalitarnego, rzeczywistością zbyt łatwo zapomnianych masowych eksterminacji, łagrów, deportacji. Absurdalnym eksperymentem społecznym i gospodarczym, systemem metodycznego państwowego fałszu i dogłębnego kłamstwa, które zmieniało nie tylko mentalność i widzenie świata, ale i osobowość, dusze ludzi. Nie może też Rosja pretendować do jakiejś nowej imperialnej utopii o zasięgu światowym, swoistego „państwa środka”, które zdobywa prawa do słusznego podboju świata, zakończenia jego dziejów panowaniem Rosji – swoistym końcem historii rozumianym po swojemu.
Rosyjska Apokalipsa
Tak może jednak wyglądać przekonanie o przeznaczeniu Rosji i jej misji dziejowej, wcale nie tak wydumane, jak by się wydawało, jeśli weźmie się pod uwagę wcale poważne rozważania o konstruowaniu nowego świata, nowego kontynentu Eurazji, od Władywostoku do Lizbony. Jak może wyglądać rosyjska apokalipsa, już widać, nie musi to być koniec świata, jak zwykle rozumie się taką ostateczną przepowiednię, lecz apokalipsa według pierwotnego znaczenia tego słowa, czyli objawienie, objawienie prawdy o Rosji. A prawdą tą jest nieustające dążenie imperialne, podboje i podporządkowywanie sobie coraz to nowych krajów i ludów lub ich zniszczenie w razie oporu i walki. Ów niepohamowany imperializm, przerywany tylko nieraz na skutek słabości wewnętrznych, walk czy konfliktów, to jakiś fatalizm dziejów Rosji ostatnich kilku wieków, z którego, mimo różnych klęsk, przewrotów i załamań, nie może się ona wydobyć, wyrwać, i do czego, jak do swego już rodzaju tradycji, powraca mimo rewolucji, upadków, okresowego rozbicia. Zaczyna się ona od podbojów i zjednoczenia państwa rosyjskiego z Księstwa Moskiewskiego, Rusi Kijowskiej i mniejszych ośrodków i ziem przez Iwana Groźnego w XVI wieku, po zrzuceniu niewoli mongolskiej i tatarskiej, podporządkowaniu sobie księstw Nowogrodu i Kazania, tamtejszych możnych bojarów, po ustanowieniu samodzierżawia, czyli władzy absolutnej cara. To Iwan Groźny jako pierwszy zastosował swego rodzaju politykę prowokacji w walce z wpływowymi konkurencyjnymi bojarami. Zaskoczył ich, ustępując z tronu i wyjeżdżając z Moskwy, zarazem odwołał się do ludu, każąc się błagać o powrót do stolicy i potwierdzenie swej władzy. Gdy to osiągnął, wziął krwawy odwet na bojarach, kazał wymordować przy użyciu „opryczniny”, swego własnego wojska, mieszkańców zbuntowanego Nowogrodu, bogatego miasta handlowego, z którym rywalizowała młodsza od niego Moskwa. Rosję rozszerzającą się na Wschód i na południe w głąb Azji skierował na Zachód dopiero Piotr I w XVIII wieku, zdobywając nowe ziemie i orientując jej politykę w tym kierunku. Politykę imperialną jako zasadę Rosji utwierdziła Katarzyna II, pochodząca z niemieckiego rodu Anhalt-Zerbst, dokonując aneksji dalszych krajów, w tym Polski. Wewnętrzne dyskusje i spory o dalszy rozwój Rosji między zwolennikami Zachodu, okcydentalistami, a słowianofilami, mimo nieraz krytycyzmu wobec despotyzmu carskiego, nie kwestionowały imperialnej polityki swego kraju. Obalenie caratu, rewolucja bolszewicka, wprowadzenie komunistycznego systemu państwowego, nowego typu władzy, także nie przerwały imperialnych zapędów Rosji, mimo propagandowych deklaracji o prawach do samostanowieniu narodów, lecz przeciwnie, parły do nowych, nieco innych w charakterze podbojów pod hasłami rewolucji komunistycznej, z wyższymi racjami ideowymi, które inne kraje miały niby dobrowolnie przyjmować. Ta nowa taktyka imperialna miała całkowicie zwyciężyć po II wojnie światowej, z której Związek Sowiecki wyszedł jako główny zwycięzca i podporządkował sobie kraje Europy Wschodniej, maskując swe totalne wpływy i realną władzę pozorami zewnętrznej suwerenności zdobytych krajów oraz stopniowo sięgając swymi wpływami krajów zachodnich, gdzie partie komunistyczne i propaganda Związku Sowieckiego jako przodującego kraju świata były coraz silniejsze.
[Dalszy ciąg w numerze.]