WALDEMAR ŻYSZKIEWICZ, MARZEC PO KRAKOWSKU

Pięć desek kreślarskich formatu A2, umieszczonych tak, żeby dało się na nich coś narysować, wymaga trochę przestrzeni. Toteż nic w tym dziwnego, że chcąc sobie urozmaicić żmudną pracę nad projektami z zakresu budownictwa ogólnego, spotkaliśmy się tego dnia późnym popołudniem u Tadka, przy ulicy Kościuszki 32.
Mieszkanie z rozległym salonem, w eleganckiej, choć niezbyt dużej kamienicy należało oczywiście do jego rodziców. I pomagało swym właścicielom radzić sobie nie z takimi wyzwaniami. Żaden z dwóch pozostałych krakusów w tzw. naszej piątce nie miał porównywalnych możliwości lokalowych. Mieszkanie rodziców Wojtka było po prostu nowocześnie małe. U drugiego Tadka, którego dla uproszczenia komunikacji nazywaliśmy Tadziem, też nie było dostatecznie dużej przestrzeni, mimo że mieszkał w willi w Cichym Kąciku.
My z Markiem, przybysze spoza Krakowa, w ogóle nie startowaliśmy w tej konkurencji. Wieloosobowy pokój w akademiku Politechniki przy Bydgoskiej 19 B, w którym raz mieszkałem, innym razem waletowałem, nie wchodził przecież w grę. Wola Justowska, gdzie w wynajętym pokoju rezydował Marek, była trochę zbyt odległa. Solidne, po mieszczańsku umeblowane mieszkanie na Zwierzyńcu zapewniało nie tylko gościnę, ale dawało też poczucie komfortu.

Spory ideowe oraz burza hormonów
Dzień był pochmurny, suchy, niezbyt zimny. Zaczynaliśmy pracę jeszcze przy dziennym świetle, do wiosennej równonocy brakowało już tylko kilkunastu dni. Owszem, trochę rysowaliśmy, prace postępowały, ale przecież nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy sposobnej okazji nie wykorzystali też towarzysko. Myśmy się naprawdę lubili, spotkanie robocze po trosze stanowiło pretekst: poradzilibyśmy sobie z projektami i w pojedynkę.
Pod wieczór, gdy za oknem ściemniało, poczęstowano nas herbatą. Znalazło się i coś do herbaty. Rozmowy wykroczyły nie tylko poza tematykę zawodową, ale i młodzieżowo-studencką. Na tym etapie szukaliśmy nie tylko swego miejsca w społecznej rzeczywistości, lecz próbowaliśmy także od nowa wytyczyć granice ludzkich wyobrażeń o tajemnicy życia, o Wszechświecie.
Czy Bóg-Stwórca i prawodawca jest nadal człowiekowi potrzebny, czy wystarczy Wielki Wybuch materii z niczego? Skończoność versus nieskończoność. Spieraliśmy się kiedyś o to z Tadkiem, rywalizując o zainteresowanie pewnej Ewy… Albo uparcie deklarowana wyższość socjalizmu nad kapitalizmem, o imperializmie już nie wspominając, versus pokusy, jakie oferował każdy wakacyjny wyjazd zagranicę?
W tej materii najostrzejszy spór wiedli ze sobą imiennicy, bo Tadzio żył rodzajem nostalgii za Ghaną, gdzie spędził trochę czasu z ojcem, pracującym na inżynierskim kontrakcie. Natomiast Tadek podkreślał polskie osiągnięcia w zakresie laserów i farb emulsyjnych. Z kolei Marek starał się na chłodno analizować szanse na sensowne życie oraz możliwość urządzenia się na stałe w Polsce. Jako jedyny z nas miał samochód, kupiony za pieniądze zarobione podczas wakacyjnego pobytu w Belgii.
– A ja mam to wszystko gdzieś! – Wojtek starał się unikać drażliwej problematyki, wychodząc z założenia, że samo gadanie jeszcze nigdy niczego nie załatwiło. Co do mnie, nie miałem jasności w tej sprawie: nasza ówczesna sytuacja wcale mi się nie podobała, ale też nie widziałem racji dostatecznej dla wyjazdu na stałe. Bo niby dlaczego? Skazywać się na status obcego? Przybysza? Migranta? Przecież lepiej być u siebie.
Jeśli dodać do tego nasze zainteresowanie dziewczynami, naturalne i silne, bo powodowane burzą hormonów… Tak, druga połowa lat 60. była dla naszego pokolenia okresem niepokojów wewnętrznych, od czasu do czasu zręcznie jednak stymulowanych z zewnątrz.

Rewelacje z Monachium
Po herbacie wróciliśmy do przerwanej pracy. Nie pamiętam już, kto zaproponował, żeby włączyć radio. Wśród znajomych trzasków, tego dnia niezbyt dokuczliwych, udało się złapać Wolną Europę. Audycji z monachijskiej rozgłośni słuchaliśmy jednym uchem do chwili, kiedy w wiadomościach podano informację, która nas zelektryzowała.
Nie, wcale nie szło o to, że w środowisku uniwersyteckim Warszawy panuje wrzenie, ani nawet o to, że milicja prowadzi jakieś działania represyjne. O niepokojach, wywołanych zdjęciem z afisza dejmkowskiego spektaklu Dziadów, o zbieraniu podpisów w tej sprawie, o wyroku na Janusza Szpotańskiego, wreszcie o niedawnym relegowaniu z uniwersytetu warszawskiego Michnika i Szlajfera myśmy już przecież mniej czy bardziej szczegółowo wiedzieli.
Wieści z Warszawy uznaliśmy za część informacyjnej rutyny. Ucha nadstawiliśmy, gdy lektor RWE oznajmił, że studencki protest obejmuje również środowiska akademickie w innych miastach, w tym krakowskie i bodaj trójmiejskie. Na równe nogi postawił nas dopiero końcowy fragment informacji. Jedno krótkie zdanie, że protestacyjny ferment pojawił się m.in. wśród studentów Politechniki Krakowskiej.
Tego było już nam za wiele. Jak to? Studenci naszej uczelni włączyli się w słuszny protest przeciwno komunistycznym władzom PRL-u, a my nic o tym nie wiemy? Przecież od dawna nie byliśmy już żadnymi beanami, wręcz przeciwnie, zaczynając szósty semestr pięcioletnich studiów, właśnie przekroczyliśmy półmetek… Byliśmy naprawdę dobrze osadzeni w akademickim siodle.
Wiedzieliśmy z kim warto, a z kim nie warto rozmawiać. Mieliśmy własny ranking profesorów i nauczycieli akademickich, odnoszący się zresztą nie tylko do kadry z macierzystego wydziału budownictwa lądowego. Znaliśmy ciekawych ludzi studiujących inne specjalności, po prostu nie dawaliśmy się już nabierać na żadne plewy, tak się nam przynajmniej wtedy zdawało… A tu proszę, cóż za sztemp! Dziś powiedziano by raczej: obciach.

[Dalszy ciąg w numerze.]

Powrót do numeru

We use cookies to personalise content and ads, to provide social media features and to analyse our traffic. We also share information about your use of our site with our social media, advertising and analytics partners. View more
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Polityka prywatności

Instytut Książki dba o poszanowanie prywatności osób korzystających z jego serwisów w domenie www.topos.com.pl. Dane, które zbieramy, są wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.

Jakie dane o Tobie zbieramy?

Dane zbierane automatycznie:
Gdy odwiedzasz naszą stronę internetową automatycznie zbierane są dane dotyczące Twojej wizyty, np. Twój adres IP, nazwa domeny, typ przeglądarki, typ systemu operacyjnego, miejscowość, w której mieszkasz, itp.

Dane zbierane, gdy kontaktujesz się z nami:
Gdy kontaktujesz się z nami za pomocą telefonu lub poczty e-mail, przekazujesz nam swoje dane osobowe, np. imię, nazwisko, adres e-mail, itp. Wszystkie dane zbieramy tylko i wyłącznie w celach kontaktowych. Nie przekazujemy ich stronom trzecim i nie przechowujemy dłużej niż to konieczne.

W jaki sposób wykorzystujemy Twoje dane?

W żadnym wypadku nie będziemy sprzedawali danych zebranych o Tobie podmiotom trzecim.
Dane zbierane automatycznie mogą być użyte do analizy zachowania użytkowników na naszej stronie internetowej, zbierania danych demograficznych o naszych użytkownikach lub do personalizacji zawartości naszych stron internetowych. Dane te są zbierane automatycznie.

Dane zbierane w trakcie korespondencji pomiędzy Tobą a naszym serwisem będą wykorzystane wyłącznie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie.

W przypadku kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Twoje dane mogą zostać udostępnione pracownikom Biura GIODO zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.

Wykorzystanie ciasteczek („cookies”)

Nasza strona internetowa wykorzystuje ciasteczka, które służą m.in. identyfikacji Twojej przeglądarki podczas korzystania z naszej witryny, abyśmy wiedzieli, jaką stronę Ci wyświetlić. Ciasteczka pomagają nam dostosować naszą ofertę do odpowiednich odbiorców i sprawdzić skuteczność docierania publikowanych informacji do określonej grupy użytkowników. Ciasteczka nie zawierają żadnych danych osobowych.

Większość używanych przeglądarek, zarówno na komputerach, jak i smartfonach czy innych urządzeniach, domyślnie akceptuje pliki „cookies”. Gdy zechcesz zmienić domyślne ustawienia, możesz to zrobić w przeglądarce. W przypadku problemów z ustawieniem zmian należy skorzystać z opcji „Pomoc” w menu używanej przeglądarki.

Wiele plików „cookies” pozwala na wygodniejsze i efektywniejsze korzystanie z serwisu. Wyłączenie ich może spowodować nieprawidłowe wyświetlanie się treści serwisu w przeglądarce.

Zmiany naszej Polityki prywatności

Zastrzegamy sobie prawo do zmiany niniejszej Polityki prywatności poprzez opublikowanie nowej Polityki prywatności na tej stronie.
W razie pytań dotyczących ochrony prywatności prosimy o kontakt, nasze dane kontaktowe podane są na stronie internetowej.

W zakresie nieuregulowanym niniejszą Polityką prywatności obowiązują przepisy z zakresu ochrony danych osobowych RODO.

Save settings
Cookies settings
Skip to content