ZBIGNIEW CHOJNOWSKI, KATASTROFA I NIEPODLEGŁOŚĆ WEDŁUG WIESŁAWA KAZANECKIEGO

O poezji polskiej po 1945 roku przywykliśmy myśleć w kategoriach „ściśniętego gardła” lub „walki z komuną”. Rozpamiętując powojenne poszukiwania poetów, mamy na uwadze wolność artystyczną w granicach języka i przekraczanie ich przez wyobraźnię. Na liście sposobów ujmowania twórczości drugiego półwiecza XX stulecia znajduję i ten, który polega na docieraniu do głębszych poruszeń intelektu, sąsiadujących z asemantycznością poetyckiego przekazu. W poetach, jak zawsze, widziano zarówno mitotwórców i rozmetaforyzowanych estetów, jak i tych, którzy nicują mity i wywlekają własne oraz społeczne, narodowe brudy egzystencji. Mimo że poeci w polskiej tradycji na ogół byli depozytariuszami i głosicielami sacrum, ochoczo zaczęli desakralizować życie i schlebiać upowszechniającej się dezorientacji aksjologicznej. Nieufność posuwająca się do szyderstwa jako jedynie słusznej postawy poznawczej sprzyjała podważaniu obiektywizmu jakiejkolwiek wartości, która mogłaby ugruntowywać faktyczne, a nie deklaratywne i retoryczne, praktykowanie człowieczeństwa.
Krytyczna diagnoza myślenia o poezji polskiego powojnia prawdopodobnie jest zbyt daleko idącym, radykalnym rozpoznaniem. Ale czyż uznania nie znajdowali w naszych oczach i słowach przede wszystkim deprawatorzy języka i wyobraźni, piewcy nihilistycznej utopii, zwolnieni z wszelkich zobowiązań prześmiewcy, misterni i eleganccy tropiciele absurdów i nonsensów? Czytając wielu poetów, piszących w okresie PRL, ale też później, odnosiłem wrażenie, że poezja przygotowuje ludzi, mieszkających pomiędzy Bugiem a Odrą, do popełnienia jakiegoś – duchowego, moralnego, umysłowego – samobójstwa.
Po roku 1989 podstępna i opacznie rozumiana gloryfikacja różnienia się, inności, urzeczywistniania pluralizmu, przeistoczyła się w coś przeciwnego – doprowadziła do nowej ideologizacji. Hasłowo pojmowane, bez humanistycznego paliwa, idee stały się narzędziami do wzbudzania gniewu, biernej i czynnej, werbalnej i mimicznej, prywatnej i medialnej, agresji. Refleksje nad sobą wypierają nienawistne i uporczywie podtrzymywane emocje, kierowane pod adresem wroga, co prawda wyobrażonego, ale utożsamionego z konkretnymi osobami i środowiskami. Świat ludzi miał być kolorowy, a jest monochromatyczny. Tak ceniona „otwartość” na bliźniego i innego stała się argumentem bez treści, a właściwie sygnałem, że ktoś jest „otwarty”, czyli podziela „jedynie słuszne” poglądy, przekonania. Umacnia się wspólnota sfalsyfikowana, pozorna, gdyż to, co ją łączy, jest żądzą odebrania ludziom o odmiennych zapatrywaniach prawa do godności. Prawdziwa wspólnota działa na rzecz dobra każdego jej przedstawiciela bez krzywdzenia, a zwłaszcza poniżania kogokolwiek.
Wzywanie do skupiania się wokół wartości wspólnotowych było i jest częściej pustym gestem niż braną na serio powinnością. Prowadzi do grupowania się wokół degradujących człowieczeństwo emocji. Są one niezwykle groźne, gdyż w każdej chwili z osoby mogą uczynić „wroga”, z którym można zrobić wszystko.
Postępuje monadyzacja życia zbiorowego. Społeczeństwo przywyka do porozumiewania się bez refleksji nad racjami oponenta. Wymiana informacji za pomocą kodów nienawiści i strachu wzbudza trudne do opanowania strumienie dezinformacji; oddziałują one na psychikę jej wyznawców jak narkotyk; w konsekwencji usztywniają się postawy i zachowania, poszerzają się przepaście pomiędzy ludźmi.
Przerost interpretacji i komentarzy nad obiektywnym stanem rzeczy chyba nigdy nie był tak codzienny i globalny, jak właśnie w pierwszych dekadach XXI wieku. Liczą się bardziej opinie o zdarzeniach, zjawiskach, czynach niż ich faktyczne, elementarne znaczenie. Toteż historia jawi się jako wiedza do zręcznego wykorzystywania przez PR-owców w zależności od okoliczności, od obranych celów politycznych, ekonomicznych, ideologicznych. Dialog prowadzony jest na niby, bo nie chodzi w nim o znajdowanie miejsc wspólnych i rozwiązanie problemów, tylko o przyłapywanie rozmówcy na błędach i pomniejszanie jego prawa do szacunku.
Szkicuję współczesną sytuację komunikowania się, gdyż dostrzegam analogię pomiędzy nią a światami poetyckimi, które były i są fundowane na odrzuceniu wartości generujących wspólnotowość na rzecz wyolbrzymionych roszczeń skrajnie zindywidualizowanego „ja”. Pisanie wierszy z pominięciem doświadczeń i zobiektywizowanych wartości – jakby ich nigdy nie było lub należały do kulturowych fikcji – wybaczyć można poetom „niedzielnym”, ale nie tym, którzy aspirują do bycia twórcami stojącymi u źródeł bytu, światoodczuwania, mowy. Autentyczna literatura wynika z potrzeby takiego sposobu duchowo- językowej kreacji, która jest zaprzeczeniem rzucania słów na wiatr?
„Afazja polska”, zdiagnozowana przez Przemysława Dakowicza, była wynikiem nie tylko fizycznego wyeliminowania dużej części inteligencji, ale też przejmowanego zwyczajowo i przyjmowanego od dekad przekonania, że w pewnych sprawach lepiej nie zabierać głosu, bo jest to niepoprawne, niepoetyckie, przebrzmiałe, nienowoczesne. Tak oto poezja rozumiana jako mowa wspólnotowa jest przesuwana do muzeum literatury, na margines kultury, do niszy nisz, czyli na pozycje stracone. Zdarzyło się więc coś niesłychanego: poezja, która czerpała swoją rangę i moc z duchowego, etycznego, artystycznego głoszenia tego, co wspólnotę ustanawia, umacnia i czyni ludzką, jest postrzegana jako kosztowna, nieprzydatna już (powiedziano by w pewnych kręgach „postromantyczna”) „dziedzina ułudy”.
Żywię nadzieję, że napracowano się nadaremno, by poezja przestała być tym, czym była przez tysiąclecia. Nie zamierzam pokazywać palcem winnych za powstałą sytuację, bo to zajęcie jałowe. Nieprzekonanych, zanurzonych w samozadowoleniu, odmawiających poezji człowieczotwórczych funkcji, nie przekonam.

[Dalszy ciąg w numerze.]

Powrót do numeru

We use cookies to personalise content and ads, to provide social media features and to analyse our traffic. We also share information about your use of our site with our social media, advertising and analytics partners. View more
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Polityka prywatności

Instytut Książki dba o poszanowanie prywatności osób korzystających z jego serwisów w domenie www.topos.com.pl. Dane, które zbieramy, są wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.

Jakie dane o Tobie zbieramy?

Dane zbierane automatycznie:
Gdy odwiedzasz naszą stronę internetową automatycznie zbierane są dane dotyczące Twojej wizyty, np. Twój adres IP, nazwa domeny, typ przeglądarki, typ systemu operacyjnego, miejscowość, w której mieszkasz, itp.

Dane zbierane, gdy kontaktujesz się z nami:
Gdy kontaktujesz się z nami za pomocą telefonu lub poczty e-mail, przekazujesz nam swoje dane osobowe, np. imię, nazwisko, adres e-mail, itp. Wszystkie dane zbieramy tylko i wyłącznie w celach kontaktowych. Nie przekazujemy ich stronom trzecim i nie przechowujemy dłużej niż to konieczne.

W jaki sposób wykorzystujemy Twoje dane?

W żadnym wypadku nie będziemy sprzedawali danych zebranych o Tobie podmiotom trzecim.
Dane zbierane automatycznie mogą być użyte do analizy zachowania użytkowników na naszej stronie internetowej, zbierania danych demograficznych o naszych użytkownikach lub do personalizacji zawartości naszych stron internetowych. Dane te są zbierane automatycznie.

Dane zbierane w trakcie korespondencji pomiędzy Tobą a naszym serwisem będą wykorzystane wyłącznie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie.

W przypadku kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Twoje dane mogą zostać udostępnione pracownikom Biura GIODO zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.

Wykorzystanie ciasteczek („cookies”)

Nasza strona internetowa wykorzystuje ciasteczka, które służą m.in. identyfikacji Twojej przeglądarki podczas korzystania z naszej witryny, abyśmy wiedzieli, jaką stronę Ci wyświetlić. Ciasteczka pomagają nam dostosować naszą ofertę do odpowiednich odbiorców i sprawdzić skuteczność docierania publikowanych informacji do określonej grupy użytkowników. Ciasteczka nie zawierają żadnych danych osobowych.

Większość używanych przeglądarek, zarówno na komputerach, jak i smartfonach czy innych urządzeniach, domyślnie akceptuje pliki „cookies”. Gdy zechcesz zmienić domyślne ustawienia, możesz to zrobić w przeglądarce. W przypadku problemów z ustawieniem zmian należy skorzystać z opcji „Pomoc” w menu używanej przeglądarki.

Wiele plików „cookies” pozwala na wygodniejsze i efektywniejsze korzystanie z serwisu. Wyłączenie ich może spowodować nieprawidłowe wyświetlanie się treści serwisu w przeglądarce.

Zmiany naszej Polityki prywatności

Zastrzegamy sobie prawo do zmiany niniejszej Polityki prywatności poprzez opublikowanie nowej Polityki prywatności na tej stronie.
W razie pytań dotyczących ochrony prywatności prosimy o kontakt, nasze dane kontaktowe podane są na stronie internetowej.

W zakresie nieuregulowanym niniejszą Polityką prywatności obowiązują przepisy z zakresu ochrony danych osobowych RODO.

Save settings
Cookies settings
Skip to content