łabędzie wychodzą na brzeg przy sopockim molo. niedługo coś ci powiem. niech zamilkną turyści oraz nastolatkowie, którzy na piasku przesuwają granicę miłości. kilka kilometrów dzieli nas od Gdyni. pójdziemy plażą. po drodze cisza. idźmy aż na klif. tam, przy ostatnim drzewie, chwyćmy się za dłonie. niebo koloru brzoskwiń zmieni się w miód. [Witajcie w moim Betlejem, Sopot 2020, T. 180]
achżeszty! gdzie rzucałeś wzrok, tam wybuchała przyszłość. szedłeś do nie pokrętnie, mamrocząc pod nosem wymówki i usprawiedliwienia. gdy palę marlboro na dachach Góry Gradowej, wspominam twoje węszenie. prawda, obecnie stępiłeś zmysły. zwiędłeś jak stary narcyz. jednakże siedzisz i trwa teraz. twarde jak czerwona cegła bunkru. powoli schodzisz stromą ulicą, Gdańsk maleje, jest na wyciągnięcie ręki. [Witajcie w moim
wszyscy, którzy umrzecie najwyżej w trzecim pokoleniu pamięci, przyjdźcie do mnie na taras. weźcie trzy bułki i owoc pomarańczy. zjemy wspólny posiłek. rozdam wam po papierosie. w milczeniu będziemy patrzeć na ogród. będziemy patrzeć na ogród. będziemy patrzeć na ogród. [Witajcie w moim Betlejem, Sopot 2020, T. 180]
leżę na łóżku. leżę na łóżku w mieszkaniu. leżę na łóżku w mieszkaniu przy ulicy Franciszka Kubacza. leżę na łóżku w mieszkaniu przy ulicy Franciszka Kubacza w Gdańsku. jest godzina dwudziesta trzecia osiem. niedziela. widzę okno. w szybie odbija się światło lampy. mam lepkie palce. strony książki się kleją. czarna czcionka. myślę o tym, że jutro będę żywy. myślę o słońcu,
najlepiej tego nie robić ewentualnie oznajmić, że wszyscy bogowie gniją w lasach pod zardzewiałymi krzyżami, a w postapokaliptycznym świecie nie będzie miejsca nawet dla stalkerów. (zaśmiać się) wtrącić coś o mięsie, na przykład, że podrożało, po czym (ziewając) wspomnieć o katastrofie ekologicznej, o Słońcu, które umiera. chociaż najlepiej tego nie robić. [Witajcie w moim Betlejem, Sopot 2020, T.
rozpiłem się w słońcu. parzyło mnie, tłuste ciało, skóra napęczniała. otworzyłem i widziałem: Roberta Lewandowskiego z pewnością starego kocura uśmiechał się ze ściany wieżowca. jak gorąco. ławka okazała się łóżkiem. bezdomny może i był prorokiem, ale zerwał łańcuszek z mojej szyi, po czym uciekł w stronę Śródmieścia. – czy wezwać policję? – spytała kobieta. zaspane powieki wycisnęły
żywiłem się pszennymi bułkami, smażonymi warzywami, kawą z saszetki, nikotyną, zmrożoną wódką. przerzuciłam się na pięć posiłków dziennie, razowy chleb z masłem orzechowym i pomidorem, kaszę bulgur z chudym mięsem, migdały, wafle ryżowe, gruszki, jabłka, jajka na twardo (przyjaciel udzielił wskazówek, kiedy wyjąć je z garnka). moja matka powiedziała: obawiam się, że to nie posiłki są najważniejsze w twoim
jeżeli to jest moja Jerozolima – chcę poznać jej szare żyły i ciało blokowisk. mokro na Kowalskiego jak od świeżej farby. puste chodniki – nicość w policzkach miasteczka, gdzie kiedyś pełno orzechów, kasztanów. przez Pułaskiego wchodzę, skradam się – zbite zwierzę – w kwiatowe zakamarki. ulica Różana nie kwitnie. dzwony nie biją. wypluwam się na dworze. nie wyjeżdżam. co za Utrata,
miałem napisać wiersz, lecz już zgasiłem, położyłem, przykryłem. zeszyt na biurku. miałem wspomnieć o dziadach i księciu duńskim. miałem napisać wiersz. o przeszłości, o tobie, o mnie, o sekundzie wszechświata, w której nikt nie pytał: po co, dlaczego i czy warto. o sekundzie, w której spojrzał na nas bóg, którego już nie ma. miałem napisać wiersz. czekać na pierwszego czytelnika jak na list
chorowała na nerki. ostatni rok nie potrafiła utrzymać moczu. rzadko się odzywała, czasami cicho rozmawialiśmy, mówiła we własnym języku. nigdy nie stwierdziła, że podoba się jej mieszkanie. nie skomentowała wystroju wnętrz. rodzice przyśpieszyli jej odejście. czy ona nie chciała już żyć? jej ciało leżało w pudełku od butów. czarny kot przypatrywał się i rozumiał więcej ode mnie. poszedłem do sypialni,
gdy piszę, wsadzam język w dziurkę od klucza. po drugiej stronie drzwi podchodzę do różowego czubka mięśnia. biorę go do ust jak gorzki opłatek. [Witajcie w moim Betlejem, Sopot 2020, T. 180]
usta są ustami, śmierć jest śmiercią, konik polny jest konikiem polnym. moralność jest czymś innym niż słońce, ludobójstwo odbywa się teraz i ciągle. ekosystem, który znam, umiera. śmierć jest śmiercią. najważniejsza jest miłość. obawiam się, że moja dziewczyna jest w ciąży. piję wódkę, wódka jest czysta. film jest filmem, książka jest książką, mijam się
We use cookies to personalise content and ads, to provide social media features and to analyse our traffic. We also share information about your use of our site with our social media, advertising and analytics partners. View more
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookies list
Cookie name
Active
Polityka prywatności
Instytut Książki dba o poszanowanie prywatności osób korzystających z jego serwisów w domenie www.topos.com.pl. Dane, które zbieramy, są wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.
Jakie dane o Tobie zbieramy?
Dane zbierane automatycznie: Gdy odwiedzasz naszą stronę internetową automatycznie zbierane są dane dotyczące Twojej wizyty, np. Twój adres IP, nazwa domeny, typ przeglądarki, typ systemu operacyjnego, miejscowość, w której mieszkasz, itp.
Dane zbierane, gdy kontaktujesz się z nami: Gdy kontaktujesz się z nami za pomocą telefonu lub poczty e-mail, przekazujesz nam swoje dane osobowe, np. imię, nazwisko, adres e-mail, itp. Wszystkie dane zbieramy tylko i wyłącznie w celach kontaktowych. Nie przekazujemy ich stronom trzecim i nie przechowujemy dłużej niż to konieczne.
W jaki sposób wykorzystujemy Twoje dane?
W żadnym wypadku nie będziemy sprzedawali danych zebranych o Tobie podmiotom trzecim. Dane zbierane automatycznie mogą być użyte do analizy zachowania użytkowników na naszej stronie internetowej, zbierania danych demograficznych o naszych użytkownikach lub do personalizacji zawartości naszych stron internetowych. Dane te są zbierane automatycznie.
Dane zbierane w trakcie korespondencji pomiędzy Tobą a naszym serwisem będą wykorzystane wyłącznie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie.
W przypadku kontroli Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Twoje dane mogą zostać udostępnione pracownikom Biura GIODO zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.
Wykorzystanie ciasteczek („cookies”)
Nasza strona internetowa wykorzystuje ciasteczka, które służą m.in. identyfikacji Twojej przeglądarki podczas korzystania z naszej witryny, abyśmy wiedzieli, jaką stronę Ci wyświetlić. Ciasteczka pomagają nam dostosować naszą ofertę do odpowiednich odbiorców i sprawdzić skuteczność docierania publikowanych informacji do określonej grupy użytkowników. Ciasteczka nie zawierają żadnych danych osobowych.
Większość używanych przeglądarek, zarówno na komputerach, jak i smartfonach czy innych urządzeniach, domyślnie akceptuje pliki „cookies”. Gdy zechcesz zmienić domyślne ustawienia, możesz to zrobić w przeglądarce. W przypadku problemów z ustawieniem zmian należy skorzystać z opcji „Pomoc” w menu używanej przeglądarki.
Wiele plików „cookies” pozwala na wygodniejsze i efektywniejsze korzystanie z serwisu. Wyłączenie ich może spowodować nieprawidłowe wyświetlanie się treści serwisu w przeglądarce.
Zmiany naszej Polityki prywatności
Zastrzegamy sobie prawo do zmiany niniejszej Polityki prywatności poprzez opublikowanie nowej Polityki prywatności na tej stronie. W razie pytań dotyczących ochrony prywatności prosimy o kontakt, nasze dane kontaktowe podane są na stronie internetowej.
W zakresie nieuregulowanym niniejszą Polityką prywatności obowiązują przepisy z zakresu ochrony danych osobowych RODO.