Ireneusz Staroń w recenzji „Wiersze ze spotkania" omawia wybór wierszy Teresy Tomsi „W cieniu przelotnego trwania". Na wybór składają się również wiersze z tomików Biblioteki „Toposu" („Gdyby to było proste”, 2015; „Kobieta w kaplicy”, 2016). Recenzent pisze m.in.: „Teresa Tomsia, wchodząc na wysoki poziom lirycznego wysłowienia, pozostaje mu wierna aż do końca. W tomie napotykamy frazy proste, których poetycka metaforyczność wydaje się czymś organicznym, niemal niezauważalnym, przezroczystym, łatwym do przyswojenia, a dopiero przy głębszej lekturze ujawnia całą głębię nieoczywistości. To zatem poetyka delikatnego uwznioślenia, pozwalająca językowi sięgać rejestrów dostępnych potencjalnie każdemu i dokonywać w nich przesunięć, które nie biorą się z nadmiaru ornamentacyjnego gestu, lecz z wrażliwości twórcy – odkrywcy tego, co już dawno chciało się wypowiedzieć w takiej, a nie innej formie: „Srebrny świerku, ogarnij światłem mroczną ścieżkę. / Błądzę, poszukując twarzy przyjaciela zapisanej w kalendarzu / nocy” („Próba powrotu”). Obrazowanie jakby przedwieczne, archaiczne, lecz trudno byłoby odmówić mu uniwersalności i mocy. Wiemy, że w wierszu otwierającym („Zbieram chwile na pniu”) łączy się ono z aluzyjnie przywołanym wyobrażeniem ściętego drzewa. Jest więc cień, którego już nie ma, są też chwile, które „gromadzę, układam do tajemnego snu, / aby pozostały i nigdy nie chciały odfrunąć”. Stąd tyle w tej liryce gości, dedykacji, pamiątek-epitafiów. Pradawny obraz drzewa łączy się zatem z pradawnym lotem, a więc i trwanie to cień przelatujących /opadających gałęzi-skrzydeł. I znowu – w wierszu początkowym nie mamy do czynienia z obrazami wymagającymi wielkiej eksplikacji. Jednak jej minimum okaże się konieczne, aby unaocznić stałą metodę twórczą Teresy Tomsi".
["Nowe Książki" 3/2022]